Cześć, tu Julia Posiadała

Zacznijmy od tego, że od zawsze

kochałam organizowanie!

Miłość ta przerodziła się w pasję,

a pasja w pracę marzeń!

Poniżej moja historia

Julia Posiadała - Wedding Plannerka z Warszawy

Zaraz po maturze

Zobaczyłam ogłoszenie o pracę w jednej słynnej teraz agencji ślubnej. Przyjechałam na spotkanie rekrutacyjne i z ciekawością słuchałam różnych opowieści i wyzwań z jakimi spotykają się Wedding Plannerki organizując wesele. Wtedy się nie udało, organizowanie przyjęć pozostało gdzieś w sferze marzeń, a ja skupiłam się na innej działalności, w której od zaplecza administracyjnego mogłam się „wyżyć” organizacyjnie i excelowo, z czego na pewno była zadowolona moja księgowa 😀

Własne Wesele

W końcu przyszedł czas na planowanie własnego wesela. 

 

Mój mąż niedługo przed ślubem spotkał się ze znajomymi, u których byliśmy na weselu zorganizowanym przez Wedding Plannera (które było swoją drogą niesamowite!). Mąż przyszedł do mnie z myślą „Musimy wziąć Wedding Plannerkę!”. Jak to? Po co? Przecież już większość rzeczy mieliśmy! Okazało się, że można wziąć osobę na samą koordynację, chociaż praca Wedding Plannerki zaczęła się dużo wcześniej niż nasze wesele, a żeby ktoś po prostu czuwał nad wszystkim, a nam pozostanie tylko zabawa. 

 

I to była świetna decyzja! Byłam zachwycona taką rolą na ślubie i odtąd zaczęłam polecać wzięcie Wedding Planner(a/ki) każdemu, komu zbliżało się wesele. 

 

Minęło trochę czasu, dostaliśmy film i ilekroć go oglądaliśmy z rodziną i przyjaciółmi, to słyszałam to samo zdanie – „Ty się powinnaś tym zajmować, świetnie to zorganizowałaś!”

fot. Wilczkiewicz fotografia
fot. Wilczkiewicz fotografia

PLAN NA ŚLUB

Jak to się stało, że zaczęłam posiadać Plan na Ślub?

Wierzycie w przeznaczenie? Bo ja trochę tak, dlatego też dałam sobie szansę, żeby spróbować jako Wedding Plannerka.

Kiedy rozważałam czy iść na kurs, czy to miałoby sens, napisała do mnie koleżanka z zapytaniem o koordynacje. Napomknęłam, że ja się zastanawiam nad kursem, ale to nic pewnego. Następnego dnia napisała mi, żebym to ja się tym zajęła koordynowaniem jej wesela  – z kursem czy bez ona chce MNIE!

Kto po czymś takim nie dostałby kopa do działania?

Niedługo po tym miałam kolejną Parę Młodą chętną na koordynację, gdzie jeszcze nawet nie odbyłam żadnego szkolenia!

Było to baaaardzo motywujące i tak o to jestem tu gdzie jestem, a Ty czytasz ten wpis 🙂

fot. Grąccy fotografia